niedziela, 1 września 2013

ING reklamuje niewłaściwe zachowania

Ta reklama banku ING (tytuł: "Lodówka - mobilni nie płaczą") mnie rozwaliła. Para młodych ludzi wyjeżdża na wakacje (rowery na dachu, sterta toreb w bagażniku), a po drodze wywiązuje się rozmowa o niezapłaconym rachunku za prąd. Facet zaczyna od okłamania swojej kobiety, że oczywiście zapłacił, a potem jest już tylko gorzej...



- Zapłaciłeś za prąd? To do dziś.
- A co to w ogóle za pytanie? [Ups, wiedziałem, że o czymś zapomniałem.]
- Zostawiliśmy pełną lodówkę. Wiesz, co by było...
- Wiem! Wiem. [A nawet to czuję. Co tu robić?] O, chyba klapę mamy otwartą.
Nie ma to jak szczerość w związku. A mógł po prostu się przyznać: o cholera, zapomniałem, dzięki skarbie, że mi przypomniałaś, co ja bym bez ciebie zrobił; zaraz się gdzieś zatrzymamy i zrobię przelew z komórki. Nie byłoby lepiej? W każdym razie facet zaczyna od jednego kłamstwa i dalej brnie w kolejne (chyba klapę mamy otwartą). W międzyczasie reklama oszukańczo sugeruje widzowi, że jednodniowe spóźnienie się z przelewem skutkuje natychmiastowym wyłączeniem prądu... Co ty na to, Tauron? ;-)

Nawiasem mówiąc, podróżująca para nie należy do zbyt bystrych. Inaczej nie zostawiliby pełnej lodówki, skoro wyjeżdżają na co najmniej kilka dni. Tak mnie się przynajmniej wydaje, bo ilość bagaży w aucie sugeruje, że nie jest to jednodniowy wypad za miasto.

A teraz to, co mnie rozłożyło na łopatki - facet, żeby ukradkiem zrobić ten przelew, złamał co najmniej trzy przepisy. Po pierwsze, zatrzymał się na wiadukcie. Po drugie, zatrzymał się w zatoce przystanku autobusowego. Po trzecie, użył świateł awaryjnych niezgodnie z przeznaczeniem (postój nie był z powodu uszkodzenia lub wypadku). Nawiasem mówiąc, miejsce zatrzymania jest tak charakterystyczne (widok na warszawskie wieżowce North Gate i Intraco), że bez trudu można je zlokalizować - to tutaj.

Nie ma co, ładne wzorce zachowań pokazuje nam ING w swoich reklamach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz